Izolda1243

Proszę o analizę. PILNE.! Jan Kasprowicz, Księga ubogich XV Fragmenty O Wierchu, ty Wierchu Lodowy! I znowu się zwracam do ciebie, Olbrzymie, rozbłękitniony Na tym błękitnym niebie. Stoisz naprzeciw mych okien, Codziennie widzieć cię muszę, Zaglądasz z swej dali w mą izbę, A nieraz, zda mi się, w duszę. Zda mi się, że nieraz się pytasz, Skąpan w światłości południa, Czy jeszcze jest coś w moim wnętrzu, Co drogę mi w słońce utrudnia. I owszem, przyznaję, że jeszcze Mrok jakiś kryje się na dnie, Cień świata, co rwał mnie w swą otchłań I dzisiaj mi radość mą kradnie. (...) Ale mnie wnet odbiegają Te kłamu zwiastuny i gońce, Dziś moją prawdą wszechwładną Zieloność, woń łąki i słońce. Przenika mnie blask ich i świeżość, I twoja skalista władza, O Wierchu, kowany w granicie, Krew świeżą mi w żyły wprowadza. (...) Czuję, że dzisiaj mi skrzydła Potrójnie się wzmogły, poczwórnie, Żem gotów na lot się odważyć Nad te podniebne turnie. Pytasz się, Wierchu, swym blaskiem Patrzący do mego wnętrza, Czy wiem już, że wszystkim jest słońce, Że to potęga najświętsza? Wiem dobrze, a jeśli się echem Pomrok odezwie dalekiem, Azali być może inaczej? Wszak człowiek jest tylko człowiekiem. O Wierchu, ty Wierchu Lodowy! I znowu się zwracam do ciebie, Olbrzymie, rozbłękitniony Na tym błękitnym niebie.

+0 pkt.
Odpowiedz

Odpowiedzi: 0

Najnowsze pytania w kategorii Język Polski

Ładuj więcej